
znaleziona w jednej z wsi na Podlasiu. Jak twierdzili mieszkańcy,ktoś ją wyżucił z samochodu i błąkała sie tam kilka dni - głodna,zmarznięta i cała ubłocona.
Niestety nikomu nie przyszło do głowy ,żeby się nią zaopiekować.
Bardzo bała się wyciągniętych rąk i do tej pory czasami ,brana na ręce,potrafi zsiusiać się ze strachu.Początkowo warczała,gdy ktoś się do niej zbliżał,ale już jest pewniejsza siebie.Kiedy się ją mocno przytuli wzdycha ze szczęścia.
Ma teraz ogonek zawinięty do góry i właśnie razem piszemy tę prośbę :"szukam dobrego domu i cierpliwych kochających opiekunółw,bo wprawdzie żyję dopiero 2.5 miesiąca ale już zostałam skrzywdzona.Teraz pragnę tylko dobrego psiego życia".
Adopcja jest bardzo pilna,ponieważ przebywa w domu tymczasowym z 30-toma kotami i kilkoma psami.Osoba ,ktora opiekuje się zwierzętami musi przenieść się do Warzszawy do małego (38m) mieszkania max.w cigu 2 tyg. ze wszystkimi zwierzętami.
